poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział Pierwszy

Ulicami Suny


Przechadza się ulicami suny razem z siostrą pewna dziewczyna, której siostra - Trube zna sunę jak własną kieszeń. Miło im było, razem śmiały się, łazikowały po sklepach. Czyli tak jak w dni, kiedy nie miały misji. Przy niektórych miejscach prawie by się kłóciły, tylko, że Trube zawsze łagodzi sytuację, w przeciwieństwie do brunetki. Która nie ma nic przeciwko kłótnią. Ale ruda jest takim aniołkiem, brunetkę by nawet z piekła wywalili?. Zwie się Kanade Amboro, ale nie raz usłyszycie, jak do niej wołają "Harumi", "Yuuki" czy chyba najczęściej - "Hoshi". Czym jest? A raczej kim jest. Jest dziewczyną, przedstawicielką klanu Amboro z ciężkim dzieciństwem. Ale nie będę już przynudzać, bo między czasie zaśniecie...
- Idziemy do cukierni ? - Zapytała Trube wskazując palcem na cukiernię, akurat obok dziewczyn.
Spojrzała uważnie na cukiernię, przymrużyłam powieki z niewyraźną miną.
- Przecież dobrze wiesz, że jesteśmy na misji - Mruknęła.
-To według ciebie misja? Oprowadzanie cię po sunie? Aleś nam załatwiła -.-. No proszę! Jutro już wracamy a w cukierni jeszcze nie byłyśmy.
Otworzyła oczy i spojrzała na nią. A tak! Zapomniała, że siostrzyczka ma słabość do słodyczy. Ale słodkości nigdy za wiele( =^.^=). Uśmiechnęła się i wbiegła do cukierni, jeszcze przed nią krzycząc:
-Kto ostatni ten płaci!
I stanęła na samym środku cukierni. Trudno było uwierzyć, aż tyle słodkości? To musiała być jakaś nie byle jaka cukiernia. Trube weszła a Hoshi w tym czasie przeszukiwałam półki. Trube szybko dołączyła do siostry. Te cudowne, słodkie zapachy, widok drogocennej czekolady, ślinka leci na samą myśl. Wybrała trochę truskawek w czekoladzie (Kilogram >P). Ruda zaś za pantofelki z mlecznej i gorzkiej czekolady (Rozmiar 40 xD) i poszłyśmy do kasy. Oprócz tej łamliwej czekolady miały jeszcze kilka siatek z wcześniejszych zakupów. Koślawo doszyły do swojego mieszkanka. Położyły siaty na ziemi i złotooka od razu legła na wyrko, biorąc wcześniej otwarte chipsy do ręki. Ruda rozpakowała zakupy i zrzuciła starszą siostrę z łóżka.
-Ychhh... to, że na swoim łóżku jest bałagan, to nie znaczy, że możesz się kłaść na moim - Mruknęła, kiedy żyłka pulsowała jej na czole.
-A tak wgl, to gdzie moje łóżko?! O.O - Brunetka rozejrzała się, ale ani śladu.
-Pewnie przy twojej szafce.
-A gdzie moja szafka? O.O
-Pod tą stertą ubrań -.-
-A... dzięks - leniwym skokiem wyskoczyła z łóżka rudowłosej. Ubrania wyrzuciła na ziemię i położyła się we własnym.
-Ale mogłaś to schować - Rudowłosa westchnęła, kładąc się na swoim łóżku i dając jej truskawki w czekoladzie.
Puściła sobie TV i powoli delektowała się truskawkami. Zielonooka wzięła się za czytanie jakiejś mangi. Siostry były bardzo odmienne. Jedna z nich była wredna, chamska, ale głęboko w sobie była dobra, ale tylko dla nie licznych, czyli dla jej sióstr, ale z siostrami to też, tylko czasami. Druga była grzeczna, cicha, wyrozumiała, z niedoborem wiary w siebie. A trzecia i najstarsza, Asame zaś neutralna. Miały także całkowicie inne oczy, włosy, style, jednak zawsze się dogadały, magia! Przyjaźń między rodzeństwem jest czymś, czego nawet filozofowie nie rozumieją. Brunetka z niechęcią skończyła truskawki i wstała, podeszła do drzwi i uchyliła je.
-Idę n spacer - Mruknęła i wyszła, trzaskając drzwiami.
Zeszła ze schodów i wyszła z klatki schodowej. Przechodziła przez główną ulicę gdy nagle...
-Ałlł! Uważaj jak... - Spojrzała na niego, a raczej na chłopaka który w nią wpadł. Miał coś w sobie, co zauroczyło dziewczynę. On nic nie powiedział i pobiegł dalej. Biedna brunetka jak skamieniała, patrzyła jak tajemniczy nieznajomy odchodzi, że nawet nie zauważyła czerwonych chmur na jego czarnym płaszczu. Podrapała się po głowie i zamyśliła. 
*Co to było? Co się stało? A nic nie rozumiem, uderzył we mnie i w tedy... i w tedy... No wiadomo co! Spojrzałam na niego, nic więcej. Ale dziwne, nawet nie przeprosił, nawet nie mam mu tego za złe tylko, że miał ochraniacz, a przecież ninja zna kulture. Totalnie! Ych!! Nic nie rozumiem! Najpierw był tu... a potem tam... Wyglądał jak dziewczyna... noż cholera! Miał niebieskie oczy i czarny płaszcz, to wiem. Ciekawe, dokąd się tak śpieszył. Czemu ciągle był uśmiechnięty? Czemu tego nie da się zrozumieć! Noż....! Wali mnie to* Pośpiesznie wróciła do mieszkania, myślenie, zajęło jej nie lada pięć minut. Szybko weszła sapiąc.
-Tak szybko? Nawet dwadzieścia minut nie minęła, jak sobie robisz spacery, to zawsze robiłaś długie...
-To nie chodzi o mnie! Jakiś ćwok we mnie wpadł a nawet nie przeprosił! I on ma się na ninje?!!
-Czekaj! O co chodzi?
-No... no... no nie wiem! Ych... wali mnie to... wali mnie on... wali mnie wszystko! - Warknęła kopiąc w ścianę - Muszę się spakować.. Wracamy jutro rano.
-Dobrze, ty się spakuj ja czytam.
Westchnęła i zaczęła pakować ciuchy, chyba trochę z nimi przesadziła.
 *Czemu nie mogę przestać o tym myśleć? To jakieś przeznaczenie czy jakieś przesądy, czy ktoś chce, abym wybuchła?!! Bo zaraz chyba eksploduje ze złości. Zamiast starań lepiej zrobię... ymmmm.... emmm... nic. Tak będzie najlepiej*
Wzięła jedną mangę, która otworzyła się na stronie 201. Dziewczyna, trochę zaciekawiona przeczytała fragment.
*"Zauroczyć jest się łatwo. Wystarczy, że zobaczysz chłopaka, który ma ładny uśmiech. Jego charakter jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu, że możecie się zaprzyjaźnić. Tylko kilka spojrzeń, gestów, spotkań, słów i zaczynasz patrzeć na Niego zupełnie inaczej. Na Jego widok przechodzą Cię dreszcze, zapamiętujesz każde słowo. Wszystko, co powie ma większą wartość od innych. To Jego głos chcesz usłyszeć,to Jego zapach sprawia, że tracisz kontrolę. Z nikim innym nie chcesz spędzać wieczorów. Nie ma godziny, w której byś o Nim nie myślała" Co to ma znaczyć? Jakieś romanse? To mnie nie interesuje! Najlepiej, jeśli zapomnę*
Jednak ona zapamiętała sobie te zdania. Coś w tym ją intrygowało. Skończyła pakowanie się i znów legła na łóżku, patrząc w sufit. Zanim się obejrzała, jej siostra zasnęła, pakowanie się jej zajęło dłużej, niż mogło się przypuszczać.
Zamknęła oczy i przez kilka godzin chciała zasnąć. Jednak nie umiała, wyciągnęła ze swojej walizki jakiś zeszyt i długopis, by dla zabicia nudy trochę sobie porysować. Tutaj znowu jest przeszkoda - Nie umiała nic wymyślić, nie miała weny. To już było męczące, próbowała robić wszystko, jednak nie była w stanie zrobić nic. Jej umysł nadal był w tamtym zdarzeniu. Utkwiła wzrokiem w wyłączonym telewizorze. Walcząc z nudą, rysowała nie patrząc na to, co robi. Kątem oka spojrzała na swoje bazgroły i od razu przedarła kartkę na pół. Wyszło jej serducho, duże, czarne, koślawe serducho. *Tu coś nie gra! Ja już się dowiem co! Ktoś mnie wciąga! Ja to wiem! Noż cholera! Cholera! Cholera! Co się dzieje? To genjutsu? Nieeeeee.... na pewno nie. To nie wiem, poddaje się. Przecież nie może mi się podobać, nawet go nie znam! To wszystko przez tą denną mangę, nawet ciekawa nie była*. Spojrzała na mangę, rozejrzała się i szybko zaczęła czytać od początku. Jej myśli... były kłamstwami. Dziewczyna pochłonięta swoimi "nudnymi romansidłami" nie zauważyła, która godzina jest na zegarku...

***


Brunetka wyszła z domu. Przechodziła prze główną ulicę suny gdy tu nagle zawyła z bólu i podniosła głos na osobę, która w nią w padła. Ona znowu jak posąg spojrzała na niego, a on spojrzał na nią poważnie i bez słowa odbiegł. Jak skamieniała patrzyła na miejsce, gdzie on przed chwilą stał, serce jej nagle przyśpieszyło... co? Jak? gdzie. Rozejrzała się poddenerwowana, co się stało? Chciała już na cały głos wykrzyczeć " Pomocy, nie wiem, co się dzieje!" lecz się powstrzymała, usiadła na środku i spojrzała w ziemię, zaczęła bazgrolić na piasku, linie, kółka. To coś przypominało smutną buźkę, która nie rozumie nic. Szczerze, było to męczące. gotowało się w niej. Wciąż widziała jego twarz i nie wiedziała, co począć... z jej ust zaczęła lecieć krew z ust i widziała wszystkie smutne obrazy z młodszych lat. Łzy leciały strumieniami, czuła ten sam ból...
-Nieee!!!!!!!!!!!!!! - Krzyknęła, przy czym sama obudziła się własnym krzykiem, wstała i rozejrzała się. W lewo, jest ściana, jest dobrze. W prawo - Jest telewizor, nie ma nikogo. Do przodu, drzwi i już nie śpiąca Trube, do tyłu, ściana i okno, dotknęła swojej spoconej twarzy lewą ręką, a po chwili brzucha. Odetchnęła z ulgą.
-Kana...? - Zaczęła ospała rudowłosa - Co się... stało...?
Spojrzała na nią z wystraszonym wzrokiem, cicho sapiąc.
- N - nic, tylko zły... sen. Śpij dalej, ja też już idę - Wysapała, położyła się znów i przykryła kołdrą, przymknęła powieki i odpłynęła do krainy snów.


***


-Halo, Kana, czas wstawać - Powiedziała delikatnie ruda i delikatnie szturchnęła śpiącą siostrą.
-Spadaj pasożycie! Ja tutaj spróbuje spać - Mruknęła rzucając w siostrę poduszką.
-Wiesz, że musimy wracać...
-Spadaj krasnalu! Ja nie wstaje, przywołaj te swoje kundle i zostaw mnie w spokoju!
- To nie kundle tylko wilki, ale dobra, zostawiam cię, bo to nie mi Tsunade da popalić.
-Już wstaje- Ledwo co wyszła z łóżka i założyła czarne sandały. Wzięła ciuchy z szafki i poszła się przebierać i uporządkować do łazienki. Ruda uśmiechnęła się i podrapała po szyi.
- Łatwo poszło, czyli to znaczy, że moja siostrzyczka boi się Tsunade? Wooowwww.... Nie spodziewałabym się. Teraz się spakuje, zanim ona wyjdzie z łazienki to będzie już szósta - Ruda spojrzała na zegarek, który wykazywał czwartą nad ranem. Zaczęła się pakować, gwiżdżąc.


***


Tak jak przewidziała Trube, przesiadka Kanade w łaziance trwała aż o szóstej rano. Dziewczyny spakowane wzięły walizki do rąk i wyszły z budynku. Zaczęły iść przez główną "dróżkę" wioski.
-A tak w ogóle, to kiedy przywołasz te kundle?-Warknęła złotooka.
-To nie są kundle, wszystkie mają imiona.
-Jakie?
- Kuroki, shiroki, azayakanaki, akaki, midoriki, aoki.
-Aha... nie słuchałam
-I po co gadałam  _ _'
-Bo lubisz ^^
-Nie, nie lubię...
-To, kiedy przywołasz te ku... ki.... kundlowate coś tam?
-To są wilki! A przywołam je poza wioską.
-To czemu się nie teleportujemy?!!
-Bo nie możemy marnować chakry,zaraz jak wrócimy to mamy zadania.
-Achhh... Jak ja to kocham! -_-
-Trzeba było nie zostawać ninja, wiesz, że to twoje obowiązki.
-Moja siostrzyczko, jak zawsze mnie męczysz swoim mądrowaniem!
-Aaaa... przepraszam....
-Ale za o cię lovciam ^^
-Co? O.O
-Jajco liliputku!
-Nie nazywaj mnie tak, wiesz, że sobie tego nie życzę! Jestem młodsza tylko o 10 miesięcy!
I cisza... siostry zmierzyły się złym wzrokiem i szły przed siebie, jakby "obrażone".Nawet nie myśląc o tym, aby się pogodzić. Często tak się działo, przez co siostrzyczki umieją się do siebie zbliżyć. Kłótnia czy obrażenie się w przypadku siostrzyczek pozwala im to wyrazić swoje zdanie, bo inaczej zdanie drugiej nie było by brane pod uwagę.


***


Wyszły już po za obrzeża wioski, rudowłosa przywołała wilczki, które ciągnęły za sobą taki jakby wóz czterokooły,  brązowowłosa pałała nienawiścią do przywołanych wilków. Nie tylko z faktu, że woli koty, ale i z ważnej rzeczy - Szóstka psów, należała do matki Amboro. Jedyna Kanade nienawidziła swojej matki, bo popełniła samobójstwo, gdyż kłamstwa jej wypadły z pod kontroli. Trube często powtarza o dziesięć miesięcy starszej siostrze, że ona też tak skończy, bo też jest zakłamana. To jest najczęstszy temat kłótni sióstr. Dziewczyny dały swoje bagaże do wozu. Złotooka położyła się na walizkach i przymknęła oczy, wachlując się delikatnie wachlarzem. Druga usiadła obok i wyciągnęła gazetę, aby sobie poczytać.

-Ile wgl będziemy jechać?
-Te wilki są szybsze niż człowiek, zakładam, że bez przerw jakieś półtora dnia.
-Pfff... za długo.
- A co myślałaś? To też tylko wilki, nie możemy ich narazić na niebezpieczeństwo  No dalej, ruszać - Uśmiechnęła się, a wilki ruszyły przed siebie.
-A niech zdychają - Brunetka mruknęła i odwróciła się na drugi bok.
-Przestań! To, że to były psy mamy to nie znaczy, że możesz je tak traktować. Dlaczego ty tak jej nienawidzisz? Zrobiła dla nas tyle dobrego!
-Ciekawe co? Zostawiła nas?
-Ach koniec tematu. Jesteś nie wyrozumiała, wredna i chciwa! 
-Taa... jasne - Mruknęła.
Pozostały czas, siostry poświęciły na kłótni, Trube pomyliła się w obliczeniach, podróż trwała dwa i pół dnia. Nie za wielka różnica. Kiedy wróciły do domu trzecia siostra - Asame musiała walnąć każdą z sióstr, aby się uspokoiły.

***


Kanade weszła do swojego pokoju, rozejrzała się i zaczęła piszczeć. Otworzyła szeroko oczy, nie wiadomo czy ze strachu czy ze zdumienia. Ruda i czarna podbiegł do nie zestresowane. "Co znowu jej się stało?". Podbiegły do niej, rudowłosa stwierdziła, że nie potrzebnie było przychodzić i poszła sobie, musiała jeszcze zawiadomić Tsunade o powrocie z misji, a czarnowłosa zaczęła gotować się ze złości.

-Co znowu się stało?!!! - Warknęła niebieskooka.
Brunetka zmierzyła ją wzrokiem i wskazała palcem na swój pokój.
-Co za beszczel mógł mi to zrobić?!! - Mruknęła - Jak ja teraz znajdę te wszystkie rzeczy?!! >:(
-Co? - Mruknęła zażenowana - Tylko tutaj posprzątałam, a tak przy okazji, twoje kupki ubrań zaczęły się ruszać, tylko zrobiłam ci przysługę.
-Achh... spadaj! - Mruknęła i zamknęła drzwi przed siostrą, od razu przewróciła się na łóżko twarzą w poduszkę. Miała ochotę po prostu zniknąć. * Bosz... nie dadzą mi normalnie żyć! To mój bród, niech się nie interesują. Ychhh! Świat jest taki... dziwny! Same bałwany go zamieszkują. Mam siostry idiotki, kolegów półgłówków, koleżanki wariatki i jeszcze jakiś ciota przewraca mi w głowie! Czy to oznacza, że jestem na tym świecie sama? Mnie do niczego przydzielić nie można. Ten ciota. Nawet go nie znam, to dla czego nie mogę przestać o nim myśleć. Czy aż tak mnie ten świat chce wykończyć, że aż przyczynia się do załamania psychicznego? Chciałabym zdechnąć jak ten pies. Stop, co ja myślę, Kanade! Weź się w garść!*. Westchnęła i ścisnęła pięść. Odwróciła się brzuchem do góry i wyskoczyła z łóżka. Ogarnęła swoją fryzurę i założyła bluzę. Jej ponura mina zamieniła się w uśmiech od ucha do ucha. Podeszła do swojej szafki i otworzyła ją, na jej zaskoczeniu, nie musiała kopać w innych rzeczach, aby znaleźć pewną listę. Listę zadań. Zamknęła szafkę i zaczęła po cichu czytać. *A więc, pierwsze, co muszę zrobić dziś to wyprowadzić psy. Niech to... Mam nadzieję, że Kakashi jest na misji*. I wyszła z domu. Przechodziła od domu do domu, od których zabierała psy na spacer. Niestety - Kakashi nie był na misji, więc musiała wyprowadzić wszystkie ninkeny. Wyprowadziła też trzech braci Haimaru - Psy Hany Inuzuka. Dzisiaj miała wyjątkowo dużo pracy, więc nie mogła ich wyprowadzać. Były jeszcze inne psy, jakieś owczarki i mops i dwa psie mopy. Z wszystkimi poszła na plażę. Psy przywiązała do drzewa a ona sama położyła się na ręczniku w słońcu, mając na głowie czapkę z daszkiem i czytając gazetę. Co chwilę zerkała na psy i liczyła ile ich jest. Kto wie, może jeden został zjedzony przez drugiego, albo uciekł. Śmiała się, przyglądała się ludziom i jeszcze raz się śmiała, ale tym razem z nich. U każdego szukała minusu, z którego można się śmiać. Wiedziała, że sama ma minusy z których można płakać. Potem odprowadziła psy do właścicieli, wzięła swoją zasługę i poszła do biblioteki, gdzie też sobie dorabia. Drze się na ludzi, żeby to oni byli cicho. Brunetka siedziała, opierając się łokciem o ladę, co chwila uderzała cicho, rytmicznie o ławkę długopisem. Nie zwracała uwagi na to, że jest w pracy, czy na te tłumy. Całe minuty wpatrywała się w jeden ruchomy punkt, kryjąc najszczerszy uśmiech. Bo przecież trzeba grać. On znowu tu był, tym razem bez czarnego płaszcza w jakieś wzorki. Złotooka nie mogła uwierzyć. Serce biło jej szybciej, miała ochotę jednocześnie podejść i zagadać, jak i zapaść się pod ziemie. Nutka wątpliwości. *To znowu on. Może podejdę... nie, co jeśli powiem coś głupiego? Nie mogę nie mogę, ale... no... echh! Wali mnie to! Nie nie mogę. Niestety, nie.* Posmutniała. Nie wiedziała, co się z nią dzieje, tak bardzo chciała, ale się bała. *Czy to jestem ja? Nie, to jestem ja. Ale ja się nie boję, albo boję... No nie! Wali mnie wszystkie, nie zrobię nic*. Kolejne 45 minut swojej zmiany stukała długopisem o blat, nawet nie zaważyła, że jakiś koleś chciał wypożyczyć książkę, albo, że kilka dzieciaków w sektorze 8 się kłóciło. Jej zmiana momentalnie się skończyła, smutna wzięła dwie swoje książki i poszła do domu, zmieniając się z zmienniczką. Słyszała za sobą kroki, ale nie przejmowała się, nie interesowało ją to, po prostu się bała, była zdenerwowana. Ciągle zadawała sobie pytanie "Co się dzieje?" Ale jak na złość nie dostała odpowiedzi. Idąc, skupiła się na swoich sandałach, na swoich czarnych, wygodnych sandałach. Szybko doszła do swojego domu, weszła przez drzwi i szybko, wręcz energicznie je zamknęła. Usiadła na półce obok drzwi.
-Trube, możesz mi przynieść kawę?
-Jasne - Uśmiechnęła się rudowłosa, stojąca w kuchni - Dużo mleka?
-Tak, baardzo dużo!
Nagle rozległo się pukanie do drzwi, co zaskoczyło dziewczynę, co prawda, nie było późno, ale do dziewczyn nikt nie pukał, nikt nie przychodził. One same wychodziły, może szczęśliwie na kogoś wpadną?. Brunetka otworzyła drzwi. Zobaczyła sylwetkę chłopaka swoich marzeń, tego, który skradł jej serce. Teraz miała odpowiedz na pytanie, dlaczego słyszała, że ktoś za nią idzie. Blondyn miał w ręce jedną z książek brunetki, której ona zapomniała.
-Hej... - Zaskoczona zmierzyła go wzrokiem, tak, to był on.
-Hej... zapomniałaś książki - Uśmiechnął się i wręczył jej książkę. Poszedł sobie mówiąc na pożegnanie - Cześć.
Dziewczyna przytuliła mocno książkę. Zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami, zrobiła się czerwona, bardzo czerwona, niczym dojrzały burak. Wgapiła się w lampę. Uśmiechnięta niesamowicie szeroko.
-Halo! - Dała jej z liścia Asame, na przebudzenie - Co jest?
Ona nie wyraźnie słyszała, za chwile jej twarz nabrała zwykłego koloru, a uśmiech znikąd znikł.
-Aaa... nic - Mruknęła patrząc w ziemię. Poszła do swojego pokoju, gdzie już była stygnąca kawa. Położyła książki na miejsce i wzięła kawę, położyła się, powoli pijąc.
-A było tak pięknie.. mam nadzieję, że jeszcze kiedyś go spotkam  Trudno mi jest to powiedzieć... Ale chciałabym... Widzieć radość w Jego oczach - zawsze, gdy będę obok, Chciałabym... Aby Jego pocałunek był słodszy ni czekolada, Chciałabym... Aby moje serce biło mocniej w Jego obecności, Chciałabym... Czuć się przy nim swobodnie i jednocześnie wyjątkowo, Chciałabym... Trzymać go za rękę każdego dnia, Chciałabym... w jego obecności odczuwać harmonię i spokój. Chciałabym... żyć z myślą, że on o mnie myśli. Chciałabym... Czuć smutek zawsze, gdy będę musiała go opuścić. Chciałabym.. Mieć Go za największego przyjaciela, Chciałabym... Aby zastąpił mi wszystko inne, Chciałabym... Móc wiedzieć ze On czuje się przy mnie tak samo jak ja przy Nim, Chciałabym... Aby to uczucie było szczere i prawdziwe, Chciałabym... Wiedzieć ze będzie tak do końca, Chciałabym... Żeby był przy mnie...


Teraz postaram się nie kryć uczuć...


1 komentarz:

  1. Świetny rozdział :) coraz bardziej mi się twój blog podoba :D Autorka bloga: http://naru-sasu-saku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń