sobota, 24 sierpnia 2013

03. "Wali mnie to"

Jest 6 rano, zebranie w salonie. Każdy sobie siedzi pełen Energi, a Hoshi walczy ze snem. Dziś wyjątkowo ubrała się na żółto-fioletowo plus ochraniacz konohy. Lider krążył niespokojny.
-Dzisiaj mamy napięty grafik-Oświadczył Pein- Kiriko i Yuri idą do lwa-gakure. Macie odnaleźć gang  "Denryoku sonshitsu". Tam znajdziecie mężczyznę ze znamieniem na ramieniu w kształcie skorpiona. Macie od niego zebrać informacje na temat tego gangu, jeżeli coś będzie nie pasować macie zabić wszystkich jego członków, Zrozumiano?-Dziewczyny potaknęły, on podał im ważne papiery - Tutaj macie szczegóły. Dzisiaj wyjątkowo Itachi, Kisame, Kakazu i Hidan mają iść w czwórkę do Konoha-gakure. Z tajnego laboratorium macie wykraść dane. Sasori i Hoshi macie iść na zwiady do kraju śniegu. Macie się dowiedzieć coś o kobiecie zwanej "Riine Hakate" a potem zabić. Deidara i Tobi mają posprzątać całą siedzibę!-Mruknął poddenerwowany i podał całej reszcie dokumenty z ich sprawami.
-Coś ty taki nerwowy?-Zapytała brunetka, kiedy lider posłał jej mordercze spojrzenie, aż ciarki przeszły jej po plecach - Już się nie odzywam -_-
-Hoshi...-Spojrzał na papiery- Riine jest świetną Kunoichi, potrafi każdego oma motać. Ma kilka strażników.
-Spoko, mnie nie oma mota, nie jestem facetem aby ekscytować się byle babsztylem-Mruknęła, po chwili spojrzała na niezadowolonego Deidarę - Dei...
-Czego?-Prychnął, wściekły, że akurat on ma sprzątać.
-Pamiętaj aby dokładnie wyszorować kuwetę Emine... Wczoraj zjadła coś nie zdrowego i miała rozwolnienie.
-Ychym-i poszedł sobie.
Brunetka jeszcze raz zerknęła na papiery, wstała i uderzyła pięścią we własną dłoń.*To będzie proste!*
-Sasori, Emine, idziemy!-Krzyknęła i założyła pierścień oraz płaszcz akatsuki. Wyszli z siedziby...
*~*~*~*~*~*~*
Idą już jakąś godzinę, zatrzymali się pod drzewem wiśniowym. Dziewczyna się przewróciła na trawę a lalka mogła by tak iść bez przerwy. Kot sobie usiadł i spojrzał na wszystkich dziwacznie. Przecież mogli kotkę poprosić to by byli tak jakieś pół godziny temu, dla kotki ludzie to głupki i jak tu się dziwić.
-Pro-pro-szę, chw-wi-ila przerwy-Wydusiła zasapana dziewczyna.
-No OK- Uśmiechnął się skorpion pełen "energii"..
Dziewczyna z torby wyciągnęła kilka bułek, jedną dała kotce. Skorpion sobie odmówił,  nie była mu potrzebna. Zjadła ze smakiem i ledwo co wstała. Lalka spojrzał na Hoshi a ona na niego - potaknęli miejąc nadzieję, że mają tą samą myśl - Ktoś ich śledzi. Wokół nich rozchodziły się szelesty, w krzakach błysnął ochraniacz. Dziewczyna uśmiechnęła się złowieszczo i wyszeptała:
-Ja się nimi zajmę, ty idź-Mruknęła z uśmiechem. Lalka potaknęła i pobiegła, a za nim kotka.
Dziewczyna wyciągała z torby kuleczkę na sznurku, były to takie jakby wielkie "Korale" Tylko, że na samym końcu był Kunai z trucizną. Brunetka pomachała tym jak lassem i rzuciła. W krzakach było słychać Syk, chłopięcy? Nom, jakiegoś dwunasto/trzynasto latka. Ona podeszła i spojrzała na małego szatyna.
-Wiesz, że to nie ładnie śledzić?-Mruknęła i zmierzyła go lodowatym wzrokiem.
-Jesteście akatsuki! Wy zabiliście mojego tatę! Wydam was wiosce i zemszczę się za tatę!-Krzyknął.
-Na serio? Taki krasnal ma zamiar nas zniszczyć? I to, że twój tata nie żyje to nie nasza sprawka. To jego wina, że plątał się pod nogami!
-To dlaczego cała reszta rodziny też?!-Krzyknął uaktywniając Sharingan.
-Sharingan? Ale czekaj! To nie my! To ktoś, kto w tedy nie należał do akatsuki!
Chłopiec zaczął płakać, nie tyle z bólu po truciźnie co smutku, że jest sam. Dziewczyna spojrzała na niego ze smutkiem i usiadła obok, wie jak to jest bez rodziny, tylko, że on na pewno nie miał tak źle. Kunoichi za pomocą medycznych zdolności wzięła się za jego ramię, gdzie był wkuty kunai.
-A-a-a-ale... t-ty-ty...
-Spokojnie.
-Ty nie jesteś zła, więc czemu jesteś w akatsuki.
-Aby ratować czyjeś życie uciekłam z od klanu. Uznali to za zdradę a ja tylko chciałam zdobyć lek. Nie mogłam patrzeć, jak ważna dla mnie osoba leży w śpiączce a ja nic nie mogę zrobić i może dla tego, że jestem zła.
-Ale ty nie jesteś, gdybyś była zła, byś mnie zabiła lub zostawiła, żebym umarł.
-Ludzie robią wielkie dziwactwa bez powodu. A ty, jesteś podobny do mnie.
-Co?
-Kiedy byłam mała rodzice umarli, a ja zamieszkałam z wujkiem w kraju fal. Wujek później też umarł na zawał, gdy dowiedział się o czymś. Zostałam sama, musiałam kraść, atakować, grzeszyć.-Skończyła opatrywać.-Dobrze, skończone, jeśli chcesz, mogę znaleźć kogoś, kto będzie się tb zajmować ^^
-Na serio?-Uśmiechnął się od ucha do ucha.
Ona wstała a on zaraz za nią, wzięła go na barana i zaczęła biec.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
-No na... e Kto to jest?!-Syknął skorpion, widząc chłopczyka na plecach dziewczyny.
-Jestem Kodokuna Uchiha, ale można mówić Kodo-Chłopczyk uśmiechnął się.
-Uchiha? O.O To wy nie zostaliście pozabijani?-skorpiona trochę to zaskoczyło. Brunetka zeszła na dalszy plan.
-Ładna niebieskooka Uchiha mnie uratowała!
-E....
-Moja siostra -.- - Brunetka włączyła się do rozmowy - I właśnie Kodo teraz do niej idzie.
-Ale ona...
-Tak... tak... miała Sharingana -.- To idziemy czy jak?!
Lalka kiwnęła i znów ruszyli.
-Ty masz takie dobre serce, a mścisz się nad nami jak szalona-Uśmiech z drewnianej twarzy skorpiona nie schodził.
-Stul pysk!
-Już siedzę cicho =.=
-Wali mnie to, gadaj ile chcesz ^.^
-Eeee? Jesteś zwariowana...  żeby nie dziwna.
-Aham...-wybucha śmiechem - Ty mnie nie znasz. Jestem Kobietą, humorki mi dopisują.
-Właśnie widać.
I cisza... Stanęli... wreszcie śnieg! Zbliżają się... Dziewczyna położyła chłopca na ziemi i zmieniła fryzurę, ubranie automatycznie się zmieniło. Skorpion otworzył szeroko oczy. Ona się uśmiechnęła i zachichotała.
-I jak?-Zapytała
-Ślicznie ^.^
-Dobra, idziemy. Kodo, zostajesz tutaj, zaopiekuj się Emine, ok? A jak zobaczycie fajerwerki z kulek to biegniesz do mnie, ok?
Chłopczyk skinął głową, tak samo jak kotka. Skorpion i Hoshi ruszyli do wioski. Przechodzili przez wioskę z szokowaną miną. Trochę dziwna wioska, było dużo ludzi, których uwagę przykuły oczy Hoshi.*Dziwne, czuję na sobie tyle wzroków. Niepokojące.
-Czemu się tak gapią?
-To pewnie, masz wyjątkowe oczy. Yuri by mogła pozazdrościć.
-O... Naprawdę?...-Spytała oszołomiona, nie wiedziała, że ktoś jej tak powie.
-Tak :3
-Wali mnie to... jakby co to jestem Harumi.
-Jasne, ja idę tam, ja pozbieram info od innych a ty ją zabijesz- wskazał i ruszył.
Dziewczyna poszła przed siebie po grubej warstwie śniegu. Było ciężko, ale jakoś szła. Ciągle czując na sobie czyiś wzrok, to już się zrobiło wkurzające. Weszła do jakiegoś baru i zamówiła Sake wytrawne ryżowe, aby nie wzbudzać podejrzeń. Usiadła obok kilku osób,iluś kolesi i dwóch dziewczyn. Rozmawiali o czymś tak... co dziewczynie  nie interesowało.
-Można przerwać?
-Spadaj maleńka.
*"Maleńka"?!! Szlag mnie trafi! Noż cholera jasna, dobra, Kanade, uspokój się*
-Wiecie coś na temat Riine Hakate?
Wszyscy zamilkli i spojrzeli na nią jak na... dziwaczkę? No powiedzmy. Wstała  jedna dziewczyna z tajemniczym uśmieszkiem.
-Może, a co?
-Mam misję i muszę z nią pogadać.
-Ona pracuje po drugiej stronie miasta. Łatwo będzie ci ją znaleźć.
-Dzięki- Brunetka chciała już iść, jednak jeden z facetów złapał ją za rękę.
-Za ile...-zapytał. Ona się wnerwiła i przywaliła mu z pięści w twarz, podbijając oko, w tedy on zdenerwowany dokończył - Te sake kupiłaś?
-Wali mnie to-Mruknęła, wyrwała się z uścisku i wyszła z baru. Znów szła, tym razem już wie,gdzie ma iść. Wzięła MP3 które było w kieszeni i puściła sobie "Belive me"(Autorka jest wielką fanką Ellie Goulding). We włosach miała pełno białego puchu, co ładnie nawet wyglądało, gdy jej włosy falowały na delikatnym wietrze. Nie miała makijażu, bo rzadko co się maluje, ale makijaż zastąpiły jej długie rzęsy i puste, złote oczy, kryjące coś w sobie tajemniczego.Czas przechadzki dał jej sporo do przemyślenia, jednak nie mogła się skupić przez muzykę dającą jej przyjemność. Zatrzymała się na jakimś targu i rozejrzała się. Było coś co przykuwało jej uwagę, było powieszone na zamarzniętym drzewie. Brunetka podeszła i spojrzała na list gończy. Jeszcze raz rozejrzała się i zerwała to, pisało tam o niej, a dokładnie to jej prawdziwe imię i inne ważne dane, o których akatsuki nie może się dowiedzieć. W tedy się zaczęło, kostka, na której tkwiła przeklęta pieczęć zaczęła masakrycznie boleć, dziewczyna usiadła na ławce, jakby nigdy nigdy nic. Dalej słuchając muzyki, gdy ta piosenka się skończyła, puściła sobie "Lights". Podszedł do niej jakiś chłopak, brunet, lekko umięśniony z okularami. Buźkę miał nawet, nawet.
-Wyjątkowo mroźny dziś dzień-Zagadał. Dziewczyna wyciągnęła z uszu słuchawki.
-Słucham?
-Mroźny dziś dzień-Powiedział i uśmiechnął się do dziewczyny. Był wyjątkowo... ciepły? No tak, jak na te klimaty.
-Nie wiem, nie jestem z tond. Ale zimno na pewno.
-To skąd pani jest?
-Z kraju ziemi. Jestem Harumi- Podała rękę, chłopak delikatnie uścisnął jej dłoń.
-Czego szukasz w tym miejscu?
- Riine, miałam z nią porozmawiać.
-Tak? Pracuje tam zaraz, za rogiem. Zaprowadzić cię, Harumi?
-Nie trzeba, dojdę tam. Dzięki-I wstała, próbując udawać, że nie czuje bólu. Włożyła słuchawki i poszła dalej. Za rogiem od razu była szkółka walk dla dorosłych? Dziwaczni są tutejsi ludzie. Podeszła do pewnej dziewczyny, która miała szarawe włosy spięte w kucyk. Długą grzywkę i imponujący miecz? Coś takiego.
-Czy pani to Riine Hakate?
-Tak, a co?
-Chciałabym, aby... moja siostra uczestniczyła w lekcjach, ma 24 lata.
-Ok, idziemy do innego pokoju-Oznajmiła i poszły do innego pokoju, odosobnionego. Kulki wyleciały z woreczków i rozpłynęły się w powietrzu. Po chwili przywarły do Rinne i pojawiły się, te kuleczki umiały wysysać chakrę i po darowywać właścicielce kulek - Hoshi. Szarowłosa jednak uśmiechnęła się tajemniczo i zaczęło wymachiwać tym swoim "Nożem" do krojenia ludzi. I oczywiście śmiech Hoshi, którego nie mogło zabraknąć.
-Co tak delikatnie, Kanade?
-Uuuu... czyli znasz moje imię. Nie chcę tracić chakry na byle niedocenionego chunnina.
-Zabiję cię!
-Wali mnie to.
Łzy zaczęły otaczać dziewczynę, odstęp miedzy łzami a skóra i ubraniami dziewczyny był minimalny. To była świetna tarcza. Ostra końcówka "nożyka" drasnęła ją lekko w brzuch.Uśmiechnęła się brunetka jednocześnie tajemnoczo i złowieszczo. Po chwili zniknęła, draśnięte zostały jakieś ciuchy. Brunetka pojawiła się z tyłu i wskoczyła na szarowłosą.
-A kuku!
Uruchomiła pierwszy stopień przeklętej pieczęci. Raz brunetka walnęła szarą a ona już zemdlała. Przeklęta pieczęć jak się pojawiła - tak zniknęła. Amboro usiadła, złapała mocno za kark przeciwniczkę i poczekała 5 minut, aż szara zdechnie. Umarła szybko i możliwie bez boleśnie. Amboro zabrała sobie jej nożyk na pamiątkę i szybko wybiegła, między czasie kulki znów znajdowały się w woreczkach.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Dobiegła do drzewa, gdzie był już skorpion, był zniecierpliwiony, ile czekać na jedną babę?.
-Co tak długo?
-Musiałam zabrać sobie pamiątkę, taki "nożyk" do krajania ludzi.-Uśmiechnęła się, kiedy jej ubranie i fryzura powróciły do normalności-Ile masz informacji?
-Wiem wszystko, nawet jaką nosi bieliznę.
-Nie musiałeś o tym mówić =.=
-To idziemy?
-Idziemy, Kodo, Emine, idziemy.
I znów podróż. *I znowu chodzić, nogi mnie już boją. Na szczęście muzyka jest darmowa i kojąca*. Puściła sobie znów muzykę. Teraz tanecznym krokiem ruszyła na przód. Muzyka nadzwyczajnie jej pomagała, pozwalała zapomnieć o tych smutkach które przeżyła. Za jakie grzechy? Ona chciała być ideałem Amboro, a stała się potworek którego trzeba jak najszybciej zgładzić.Przynajmniej w organizacji nikt nie chce jej zniszczyć - jak na razie. Teraz zabijają ją jej własne kłamstwa, tak samo jak zniszczyły jej rodziców.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Wkroczyli już po za  tereny ośnieżone, znajdowali się w wielkim sosnowym borze i znowu zrobili se przerwę.  Hoshi już dawno miała w kieszeni MP3 Schowane. Dziewczyna usiadła pod drzewem tak samo, jak młody Uchiha. Kotka i lalka sobie stali, nie zmęczeni. *Uch!... jak ten kot i ta lalka tak potrafią! Nie wytrzymałabym tyle na nogach... Zaraz.... jęki?* Nastawiła słuch, słyszała jęki z bólu.
Podeszła trochę do centrum jęków i spojrzała na drzewo. Tam był... Akatsuki?
-Tam akatsuki jest...-oznajmiła i wskoczyła obok osobę, on miał ranę na brzuchu i odpięty płaszcz oraz zamknięte oczy.
Potarła ręce i przyłożyła do rany. Miała jakieś tam medyczne zdolności. Podszedł skorpion i uśmiechnął się złośliwie.
-No Sasuke, ależ się urządził-Mruknął z tym samym uśmieszkiem.
Chłopak słysząc ten głos otworzył oczy. Pierwsze co zobaczył to... ładną brunetkę? Jakoś tak, uśmiechnął się na jej widok a ona odwzajemniła gest.  Skorpion widząc to o mało co nie padł ze śmiechu.
-On cię podrywa! Hah... pierwszy raz widzę, aby on podrywał dziewczynę a nie dziewczyna jego.
-Wali mnie to-mruknęła i wróciła do swoich zajęć. Czarnowłosy przyłożył dłoń do jej policzka, był zimniejszy niż kraj śniegu. Ona zignorowała tamtego. Skorpion się uważnie przyglądał.
-Już, jesteś zdrów jak ryba- Mruknęła i stanęła przy skorpionie.
-gdzie twoja ekipa?-Spytał skorpion, widząc, że Sasuke jest sam.
-No właśnie muszę ich znaleźć-Mruknął drapiąc się po głowie-Zostali zaatakowani na czas mojej nieobecności. Potem ktoś mnie zaatakował. Dziwne, wyglądała jak Uchiha, tylko miała niebieskie oczy.
-Moja siostra- Bruknęła Hoshi.
-Muszę ich znaleźć, cześć-Powiedział i pobiegł na zachód.
Skorpion zmierzył z cwaniackim uśmieszkiem zażenowaną Hoshi. Ona spojrzała na lalkę jak na idiotę.
-Czego?!
-Nic-Uśmieszek nadal nie znikał, ale słońce tak, skorpion spojrzał w niebo-Trzeba będzie odpocząć.
-Super pomysł- Ziewnęła długo i cicho. Zeskoczyła z drzewa i usiadła obok Kodo, który tak samo jak kotka już smacznie sobie spał. Dziewczyna przymrużyła oczy i cicho wyszeptała:
-Dobranoc- Zanim się obejrzała zasnęła.
Skorpion bacznie czuwał.


---------------------------------------------------------------------
Ale z tą notką były problemy >.< Dostałam karę na kompa, na szczęście mamy dzisiaj nie było >.< 
Tak pewnie jest nudna... T__T  Chyba nie nadaję się do pisania :c
Jest tu jeszcze obrazek z Riine Hakate oraz jej "Nożykiem do krajania ludzi"

1 komentarz:

  1. Hoshi, moja ty zawadiacka kumpelo! ^w^
    Mam nadzieję, że przez słowo ''problemy'' nie masz na myśli problemów z samym rozdziałem. Bo ten wyszedł Ci bardzo dobrze :3 Awww, miło mi się czytało, nie powiem :D
    DZIEWCZYNO, UWIELBIAM TWOJE OBRAZKI.
    Haha zabawne... ja z mamą mam podobnie. Lepiej mi się pisze, jak jej nie ma. Wtedy przynajmniej nie słyszę, że muszę odrobić lekcje, a potem dopiero twórcze wyrażanie siebie w internetach... Żółwik :D
    Masz potencjał i w zadnym wypadku nie wmawiaj sobie, że nie nadajesz się do pisania... to cios zadany czytelnikowi :/
    Życzę dużo weny ^w^

    OdpowiedzUsuń